Kei wpadł do sali chwilkę po tym jak drzwi się zamknęły i jak najszybciej, mając nadzieję, że go nikt nie zauważy, dostał się na swoje miejsce, a że zawsze siedział z brzegu nie musiał przez nikogo się przepychać. Poza tym źle czuł się gdy większość ludzi gapiła się na jego tyłek, a tym bardziej gdy ktoś go niby niechcący dotknął. Owszem, zabawa zabawą, ale za opłatą. Za darmo nie ma nic. Poza tym spaczoną, bo spaczoną ale Kei godność ma i zawsze miał. Profesor zaczął przybliżać im świat starożytnych i rozwój religii w Mezopotamii wymieniając wszelkie bóstwa, obrzędy i co tylko można było. Tak naprawdę to Kei lubił się uczyć. nawet bardzo. ale nie miał chyba odpowiedniego nastawienia. Dostawał niby dobre oceny, ale wiedział i on i jego wykładowcy, że stać go na więcej. Mówi się trudno, nie? I idzie się dalej. Kei siedział tylko na swoim miejscu, a na kolanie podparty miał notatnik w którym starannie zapisywał każdą ważniejsza informację jaką podał profesor. Czy ktokolwiek pomyślałby, że ubrany w czerwony sweterek, noszący okulary z grubymi oprawkami student może wcale nie być takim grzecznym chłopcem na jakiego wygląda? Cóż, gdy Kei patrzył na siebie w lustrze, albo oglądał swoje zdjęcia sam siebie często nie mógł poznać... W końcu wykłady dobiegły końca. Kei spakował notatnik do plecaka i narzucił go na ramię po czym wyszedł z sali.
<z tematu>